Uncategorized

Droga Krzyżowa I – 16.02.2024

Przeżywając Wielki Post we wspólnocie ŁPPM, chcemy razem nieść krzyż – symbol Miłości.

W pierwszy piątek Wielkiego Postu rozważaniami dzieli się ks. Rafał Woronowski:

DROGA KRZYŻOWA I – 16.02.2024

Wprowadzenie:Jest tak dużo obrazów Drogi Krzyżowej, tak wiele interpretacji wydarzeń ostatnich chwil Jezusa na ziemi. Przyglądamy się im podczas rozważań Męki Pańskiej w Kościołach całego świata, a czasem także w domowym zaciszu korzystając z internetu.

W tym roku po raz kolejny chcemy sięgnąć do rozważania obrazu męki i śmierci Pana Jezusa – czy to będzie ten sam obraz, który kontemplowaliśmy w roku ubiegłym? Prawdopodobnie nie. Mnogość interpretacji i obrazów odzwierciedla nasze życia, które nieustannie się zmieniają. Dlatego dzisiaj namalujmy oczami wyobraźni własne Drogi Krzyżowe, na których dźwigamy nasze krzyże razem z Chrystusem.

Stacja I, Pan Jezus na śmierć skazany

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Przyjąć wyrok to nie taka prosta sprawa. Codziennie zmagamy się z różnymi wyrokami – skazani na samotność, na chorobę, na biedę, na stratę kogoś bliskiego… Życie wydaje na nas różne wyroki. My sami też nie jesteśmy od tego wolni. Niejednokrotnie z naszej strony też zapadają wyroki na innych – obrażam się, przestaję się odzywać, odrzucam, odtrącam, nie zawracaj mi głowy…

Panie Jezu, Ty przyjąłeś wyrok człowieka. Nie oburzałeś się na niesprawiedliwość, ale powierzyłeś się Ojcu wiedząc, że męka nie jest celem, ale drogą. Naucz mnie wybierać drogę prawdy, którą będę szedł przez życie.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja II, Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Krzyż to nie tylko drewniane belki. Codziennie dźwigamy krzyże doświadczeń i trudów. Wyciągnij ręce i przypatrz się sobie – sam jesteś krzyżem. Twoja głowa to pełna myśli, trosk i planów tykająca bomba z bardzo krótkim lontem. Twoje ramiona dźwigają ciężar twoich bliskich, nowonarodzonych i odchodzących, którzy potrzebują twoich rąk. Twoje plecy biorą na siebie plecak pełen trosk związanych z pracą, szkołą oraz cały trud utrzymania rodziny. Twoje nogi ciągle szukają celu, który pozwoli osiągnąć spokój ducha i da wytchnienie całemu ciału. Jesteś krzyżem i dźwigasz krzyże, ale pamiętaj, że to nie ty jesteś zbawicielem świata i twoich bliskich, a nawet siebie samego. Zbawienie przyszło przez Krzyż Chrystusa i Jego mękę.

Panie Jezu, Ty przyjąłeś na siebie ciężar krzyża i bierzesz na swoje barki również nasze ciężary. Prosimy Cię, naucz nas przyjmować cierpienia każdego dnia i przypominaj, że to w Tobie mamy szukać pomocy i wytchnienia.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja III, Pierwszy upadek Pana Jezusa

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Pierwszy upadek czasami bywa najgorszy. On jest w stanie pociągać za sobą kolejne upadki. Czasem nawet może okazać się, że pierwszy upadek staje się przyzwoleniem dla kolejnych upadków. Pewnie już nie raz słyszeliśmy, że upadki są po to, żeby z nich powstawać. Ale może warto też pomyśleć o upadkach jako o pewnej lekcji, która ma nas nauczyć powstawania. To nie czas na rozpacz, tylko na refleksję.

Panie Jezu, dziękuję Ci, że powstałeś z upadku, by dalej nieść swój Krzyż. Chociaż jesteś bez grzechu, to w tym upadku jednoczysz się z nami w naszych słabościach i upadkach. Prosimy Cię, naucz nas powstawać z upadków grzechu.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja IV, Jezus spotyka Matkę

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Różnie wyglądają nasze relacje z rodzicami. Czasami można jeszcze je naprawić, ale niekiedy jest już na to za późno… I jako rodzice i jako dzieci nie mamy gotowej instrukcji obsługi naszych wzajemnych relacji. Być może dlatego, jako rodzice nie potrafimy nie raz zrozumieć naszych dzieci… Jako dzieci zmagamy się ze zdaniem rodziców buntując się przeciwko nim. Obydwie strony nie chcą działać przeciwko, a mimo to bywa różnie. A może potrzeba nam więcej bliskiego spotkania przy naszych słabościach? Tak jak Maryja, która pojawia się na krzyżowej drodze swojego Syna. Tak jak Syn, który przy całej niesprawiedliwości i niezrozumieniu, którego doświadcza wpatruje się w oczy swojej Matki. Bo bliski to ten, które jest blisko. Czasem bez słów, czasem bez specjalnego działania. Po prostu jest.

Panie Jezu, dziękujemy Ci za to spotkanie z Matką, które ustawia nas w relacji także do naszych rodziców. Ty znasz nasze relacje. Prosimy Cię uzdrów wszystkie poranione i umocnij te, które dzisiaj są trwałe, aby pozostały takie na zawsze. Przekaż nasze wyciągnięte dłonie o otwarte serca tym, którzy odeszli z tego świata.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. I Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna, przyczyń się za nami.

Stacja V, Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Być Szymonem to jedno, ale potrafić przyjąć pomoc Szymona, to zupełnie co innego. Często wolimy świadczyć pomoc niż z niej korzystać, ale pomoc drugiemu to sztuka. Jak pomagać, żeby nie upokarzać drugiego, żeby nie traktować go z wyższością? Nie zawsze umiemy pomagać bezinteresownie, podbijamy swoje ego. Kreujemy się zbawcami. Zupełnie niepotrzebnie. Ale przyjąć pomoc też jest niezwykle trudno. Boimy się, że to nam urąga, że sprawiamy kłopot itp. A przecież i w jednym i w drugim przypadku – świadcząc czy przyjmując pomoc – trzeba po prostu być człowiekiem.

Panie Jezu, dziękujemy Ci, że w swojej drodze przyjąłeś pomoc Szymona. Prosimy Cię, naucz nas przyjmować pomoc i świadczyć ją innym, abyśmy w ten sposób zawsze obdarzali się wzajemnym szacunkiem.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja VI, Weronika ociera twarz Panu Jezusowi

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Weronika uczy nas zrozumienia, współczucia i uważności. To jest ten rodzaj pomocy, który wydaje się taki mały i nic nie znaczący, ale w wymiarze ludzkim jest ogromny. Czy umiem być uważnym? Nie chodzi o wścibstwo czy ciekawość, ale o zwykłą ludzką troskę. Szczególnie jest to ważne w sprawach drobnych. Zwróćmy na to uwagę w naszych rodzinach. Wielkie rzeczy czasem nam powszednieją: ktoś zarabia na utrzymanie rodziny – norma…; ktoś troszczy się o dom – oczywiste… Dlatego może warto, abyśmy te wielkie, kluczowe sprawy podkreślali drobnymi gestami pełnymi czułości i uważności na potrzeby innych – zwłaszcza naszych najbliższych.

Panie Jezu, pozwoliłeś Weronice cieszyć się Twoim obliczem. Naucz nas doceniać i świadczyć drobne gesty miłości wobec innych. Prosimy Cię o uważność w sprawach, które chociaż nie wydają się wielkie, to są ważne dla naszych bliskich.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja VII, Jezus upada po raz drugi

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Potknięcia i błędy są nieodłącznymi elementami naszego życia. Podobnie jest z grzechami, chociaż z tych chcemy się nawracać, aby ich nie popełniać. Jednak musimy pamiętać, że nawrócenie to długotrwały proces, który obarczony jest upadkami i wymaga cierpliwości oraz wytrwałości. Nie ma sensu rozpaczać i zamartwiać się, gdy coś nam nie wyjdzie. Załamanie rąk na nic się nie zda. Tutaj naprawdę potrzeba wstać i ruszać dalej, bo przecież sama męka nie jest celem, a jedynie drogą.

Panie Jezu, drugi upadek na Twojej drodze nie jest przypadkowy. Dziękujemy Ci, że w ten sposób jednoczysz się z nami w naszych niepowodzeniach w walce ze złem. Prosimy Cię, abyś umacniał nas do każdego powstania, zwłaszcza wtedy, gdy kończy się nasza nadzieja.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja VIII, Jezus spotyka płaczące niewiasty

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Utarło się w języku polskim sformułowanie „będzie dobrze”. Bardzo nie lubię go stosować, czy słyszeć od innych. W momencie wzburzenia, czy głębokiego smutku nikt z nas nie chce słyszeć takiego „zaklinania rzeczywistości”. A może po prostu czasami nie trzeba nic mówić? Może naprawdę potrzeba zapłakać nad cierpieniem, złem, nad sobą samym i zamienić to „zaklęcie” w modlitwę pełną ufności i zawierzenia: „Panie, proszę, niech będzie wola Twoja dobrze, niech będzie dobrze”.

Panie Jezu, Ty wskazałeś płaczącym na Twojej drodze niewiastom, że prawdziwego płaczu i pocieszenia potrzebują one same i ich bliscy. Naucz nas szczerego żalu za grzechy i prawdziwego współczucia wobec siebie i innych.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja IX, Trzeci upadek Pana Jezusa

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Nie znoszę, gdy ktoś liczy moje upadki. Raz, drugi, trzeci, kolejny… Chyba nikt tego nie lubi. Może to przywodzić na myśl wytykanie błędów np. w relacji małżeńskiej czy przyjacielskiej. Straszliwie bolesne, zwłaszcza, gdy rozdrapujemy zadawnione rany. Czemu to służy? Chwilowej satysfakcji z cierpienia drugiego? Wzbudzeniu uczucia przewagi? Przecież wspólne życie to nie wojna pozycyjna… Może zamiast liczyć upadki warto zacząć wyliczanie dobra. Ale oczywiście nie tego, które świadczymy, ale tego, które nam zostaje wyświadczone. I nie po to, żeby powiedzieć „za mało”, ale po to, aby powiedzieć „dziękuję”.

Panie Jezu, dziękujemy Ci za ten trzeci i ostatni upadek na Twojej drodze. Dzięki niemu wiemy, że upadanie kiedyś się skończy. Pozwól nam zrozumieć, że upadki są potrzebne, abyśmy przez nie stawali się silniejsi.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja X, Pan Jezus z szat obnażony

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Brak szacunku jest zawsze próbą zamachu na godność człowieka. Tej godności, którą otrzymaliśmy od Boga, nikt nam odebrać nie może, chociaż próby jakie świat podejmuje w tym celu mogą być naprawdę groźne. Jednak to, że inni próbują odebrać nam godność jest straszne, to chyba jeszcze straszniejsze i smutniejsze jest to, że próbujemy również robić to sami sobie. Dlatego może trzeba zadać sobie dzisiaj pytanie: czy kocham samego siebie? Bez względu na odpowiedź potrzebne jest jeszcze jedno pytanie: dlaczego? Nie „za co” tylko „dlaczego”, bo miłość jest bezinteresowna.

Panie Jezu, dziękujemy Ci, że z godnością przyjąłeś brak szacunku i upokorzenia. Prosimy Cię, naucz nas szacunku do wszystkich ludzi, a zwłaszcza do siebie samych.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja XI, Jezus przybity do krzyża

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Używamy czasami słowa „przybity”, na określenie kogoś kto doświadczył czegoś, najogólniej mówiąc, smutnego. Oczywiście można powiedzieć, że nijak to się ma do wielkiego cierpienia jakie towarzyszyło Jezusowi podczas przybijania do Krzyża. Tylko, że tutaj nie chodzi o porównywanie kto ma gorzej. Być może znalazłaby się jakaś gorsza tortura niż przybicie do krzyża i co wtedy? Powiemy „Panie Jezu, są gorsze cierpienia”? Tu nie chodzi o porównywanie. A niestety często tak mówimy: „inni mają gorzej”. Zapewne, obiektywnie. Ale przecież nie przeżywamy swojego życia obiektywnie, tylko bardzo głęboko subiektywnie, wewnętrznie. To nasze życie i nasze cierpienie. Dlatego warto zamienić „skalę cierpienia” na „skalę współcierpienia” i stosować ją zawsze, gdy ktoś potrzebuje naszego wsparcia.

Panie Jezu, Ty zechciałeś podjąć ogromne cierpienie dla naszego zbawienia. Dziękujemy Ci za ten wielki dar miłości i prosimy, abyś nauczył nas szanować każde dobro otrzymane od drugiego.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja XII, Jezus umiera na krzyżu

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Śmierć to nieodłączny towarzysz naszego życia. Jakkolwiek jest to towarzysz ponury i przerażający, a jednak pewny i niezbędny. Gdyby nie śmierć, nie moglibyśmy w pełni zjednoczyć się z Bogiem. Zawsze smuci nas odchodzenie bliskich nam osób. Jednak śmierć Chrystusa, a w konsekwencji Jego Zmartwychwstanie nadały sens naszej śmierci. Chociaż nie znany nam jest dzień i godzina, to wiemy, że wówczas spotkamy się z Bogiem. Róbmy wszystko, aby to spotkanie było powitaniem miłości przez Miłość.

Panie Jezu, Twoja śmierć przyniosła życie światu. Prosimy Cię, naucz nas przeżywać życie tak, abyśmy w każdej chwili byli gotowi na spotkanie z Tobą w niebie.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja XIII, Jezus zdjęty z krzyża

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Scena zdjęcia z Krzyża zawsze wypełniona jest osobami, które dotykają i podtrzymują umęczone Ciało Jezusa. Jest Maryja, Jan, Nikodem, Józef z Arymatei, czasem niewiasty, żołnierze… To kolejna scena bliskości, chociaż tym razem wypełniona również smutkiem. Nikt z nas nie chciałby umierać w osamotnieniu, to częsta obawa, która źle świadczy o kondycji ludzkości. Nie powinniśmy bać się odchodzenia w samotności, bo przecież, gdy żyjemy z innymi w dobrych relacjach, to z całą pewnością nie pozwolą nam odchodzić samotnie. Jednak… kto zna moment swojej śmierci? Kto wie, jakie okoliczności będą jej towarzyszyć? Dlatego warto modlić się o dobrą śmierć. Ale trzeba przy tym pamiętać, że ta scena zdjęcia z krzyża ma nam pokazać ważną prawdę: przy naszej śmierci będzie Maryja, ta, do której codziennie mówimy „módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej”. A zatem „Amen”, niech się tak stanie.

Panie Jezu, dziękuję za Twoją Matkę, która czuwa w godzinie Twojej śmierci. Proszę Cię, abym zgodnie z Twoją wolą, mógł z tego świata odejść w otoczeniu moich bliskich i Twoich świętych.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja XIV, Jezus złożony do grobu

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Uczniowie do samego końca spodziewali się innego zakończenia. Zresztą sami powiedzą to po zmartwychwstaniu Jezusa: „a myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela”. Czasami nasze oczekiwania i wyobrażenia nie znajdują pokrycia w rzeczywistości. Być może tak samo zachowujemy się w relacji do Pana Boga? Modlimy się o coś, prosimy, błagamy – oczekujemy, że Bóg spełni nasze prośby dokładnie tak, jak sobie wyobrażamy. Chcielibyśmy ułożyć dokładny scenariusz, podzielić role, dobrać scenerię… Ale tak się nie da. Jeśli chcemy żyć w zgodzie z wolą Bożą, to musimy sobie uświadomić, że czasem trzeba będzie nawet przejść przez „grób”. Ale po doświadczeniu ciemności zawsze przychodzi światło.

Panie Jezu, Ty przeszedłeś przez ciemność grobu, aby całą ludzkość doprowadzić do światła. Prosimy Cię, abyś przeprowadził nas przez nasze ciemności i wlał w nas swojego Ducha Świętego, który przynosi nadzieję i pokój.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Zakończenie:Panie Jezu, po raz kolejny w naszym życiu przeszliśmy drogę, którą Ty pokonałeś dla naszego zbawienia. Teraz będziemy ruszali na inne drogi naszego życia: w szkołach, w pracy, w domach. Ruszymy tam, gdzie nie raz przyjdzie nam zatrzymać się przy stacji wzięcia krzyża, upadku, czy śmierci. Wierzymy, że we wszystkim co nas spotka Ty jesteś z nami. Prosimy, przez wstawiennictwo Twojej Matki, której zawierzamy się każdego roku przez pielgrzymowanie, droga którą pokonamy w tym Wielkim Poście przyniosła nam duchowy pożytek.

Ojcze nasz…

Zdrowaś Maryjo…

Chwała Ojcu…